Menu

Warsztaty z Malwiną

sobota, 30 kwietnia 2016

Kolejna osóbka z którą miałam przyjemność mieć warsztaty jest Malwina Ginter- Stenka. Wiem, że opisywanie wszystkich moich zajęć po kolei może być monotonne. Jednak wszystkie są dla mnie ważne i bardzo chciałabym Wam troszkę przybliżyć te wspaniałe osoby, które robią kawał dobrej roboty.

Warsztaty z Beng

czwartek, 28 kwietnia 2016

14.06.2015 to kolejna ważna data, ponieważ w tym dniu miały miejsce moje pierwsze warsztaty z Exotic Pole Dance z Magdaleną Marycz, po których od razu pokochałam ten styl! Miejsce nie inne jak Diva dance studio.

Warsztaty, czy warto ?

niedziela, 24 kwietnia 2016
Nasze Divy
Moje pierwsze warsztaty po trzech miesiącach treningów (z mała 3 tygodniową przerwą na operację i dojście do siebie) miały miejsce w divadancestudio.pl 23.05.2015r. z Patrykiem Rybarskim.

Jeśli chodzi o podjęcie decyzji co do uczestnictwa długo się nie musiałam zastanawiać.
Stwierdziłam, że raz się żyje i zamiast wydać kaskę na jakieś pierdoły typu słodycze, piwko postanowiłam zainwestować w siebie.


Osobiście uważam, że są to najlepiej spożytkowane pieniądze i czas. 

Dzięki takim zajęciom możemy sprawdzić siebie, poznać nowe duszyczki, nauczyć się wielu nowych figur i przejść oraz znaleźć inspirację i motywację do dalszych i coraz cięższych treningów na pełnych obrotach.

Co z tego, że na początku nie wychodzi, bo to gięcie za małe, kręgosłup przeszkadza, noga za krótka, za krzywa. I po 5 minutach rozgrzewki i pierwszych dwóch trikach masz już dosyć, leżysz na materacu i umierasz  (a tu jeszcze cały trening). Gwarantuje Ci, że cena jaką zapłacisz za ukończenie warsztatów jest tego warta.

Po wszystkim poczujesz w sobie moc, energię, siłę, satysfakcję i dumę, że dałeś radę dotrwać do końca ze wszystkimi kończynami i bez złamania (czegokolwiek). Jest to najlepsze uczucie na świecie! Wiadomo, że wszystko od razu nie wyjdzie idealnie, ale nie załamuj się! Musisz wierzyć w siebie w to, że w końcu uda się zrobić daną figurę perfekcyjnie. Na to nie ma rady potrzeba ciężkiej pracy i czasu.

Więc jeśli masz obawy, że się nie nadajesz i nie dasz rady zignoruj je! Lepiej postawić sobie wysoko poprzeczkę i uczyć się z lepszymi od siebie, niż tkwić cały czas na tym samym poziomie. Nie bój się ryzyka, bo ono czasem popłaca. Chcesz mieć efekty daj coś z siebie. Nie stój w miejscu, podejmij wyzwanie i zrób coś dla siebie. Myśl, kontroluj i decyduj!

Lepiej coś zrobić a potem żałować, niż żałować że się tego nie zrobiło. Czy jakoś tak to szło :P 



 

  

   

Jak zobaczyłam tą figurę zrobiłam minę jak na zdjęciu wyżej (komentarz zbędny),
ale zacisnęłam zęby i jakoś się udało. Więc jak najbardziej jak się bardzo chce to w końcu wyjdzie.


Dyplom uczestnictwa. Niby nic a cieszy :).
O nasze małe pamiątki dba nie kto inny jak Zofija czyli mistrzyni painta. 

 Zdjęcia wykonał Tomasz Gas 


                      Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń.Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają.Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane,strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.
Paulo Coelho


Pole dance cool czy ból ?

środa, 20 kwietnia 2016
Pole dance czyli tak zwany taniec na rurze to połączenie akrobatyki, fitnessu, oraz tańca. Jest to sport zarówno dla kobiet jak i mężczyzn.
Tak, tak faceci też potrafią wyprawiać  takie cuda, że szczena opada. A wszystko to kręci się wokół rurki. 
Pole dance jest doskonałą alternatywą na zrzucenie oponki, wymodelowanie, ujędrnienie i wzmocnienie swojego ciałka. Ważne jest również rozciągnięcie, ale nie martwcie się jeśli nie jesteście gibcy jak baletnice. Wszystko przychodzi z czasem. Taki rodzaj aktywności poprawia naszą pewność siebie i samopoczucie, po treningu czujemy się zrelaksowani i czasami cholernie zmęczeni (coś za coś). Każda nowa figura daje ogromną satysfakcję i motywację do dalszego działania.

Zajęcia są idealne dla osób nieśmiałych, zamkniętych w sobie. Treningi i warsztaty są okazją do poznania nowych ludzi którzy mają taka samą zajawkę.

Nie zniechęcaj się filmikami profesjonalnych pole dancerek. One też kiedyś zaczynały od początku i męczyły się na pierwszych treningach. Nie jest nigdzie napisane, że rurka wymaga wcześniejszego przygotowania siłowego. Małymi kroczkami do przodu! Jest to sport jak każdy inny.

Niestety wiele osób nadal kieruje się stereotypami (wiem, wiem ostatnio też o tym wspomniałam, ale to dlatego, że wkurza mnie to całe szufladkowanie).

Czym to jest spowodowane? 

Zazdrość, czy po prostu to, że ludzie lubią gadać i oceniać innych nie patrząc na siebie. Łatwo leżeć z tyłkiem na kanapie i komentować. Można tu przytoczyć ostatnią burzliwą dyskusję dotyczącej M. Domozych, 20 letniej radnej miasta Gdyni, która na swoim profilu na Facebooku umieściła nagranie z treningu pole dance. Widać na nim jak dziewczyna robi figurę zwaną supermanem, wymaga ona dużej sprawności i nawiasem mówiąc jest się czym chwalić! (ja już rok męczę się z tą figura i ....). Mimo tego, że dziewczyna ma pasje i wywiązuje się ze swoich obowiązków jest oceniania przed niektórych negatywnie.  Po co wzbudzać kontrowersje tam gdzie jest ona zbędna? Jest to smutne, ale co zrobić świata nie zmienisz. Zawsze będą głosy podziwu i sprzeciwu. Na szczęście ,,rurkowa rodzina’’ jest duża i dzielnie broni swoich!

Dlatego też powstała akcja ‪#‎niewstydzesierury.  To niesamowite jak wspólna pasja łączy ludzi. Najlepsza rada na przyszłość, niech każdy zajmuje się własnych życiem i robi to co kocha i uważa za słuszne! Amen

Cały tekst na stronie Gazety wyborczej: TUTAJ

Ps. Jeżeli chcecie poczytać sobie coś do poduszki, pooglądać fajne fotki i ogólnie dowiedzieć się więcej o Divie, zajęciach, warsztatach zapraszam na stronkę http://divadancestudio.pl 

Ja #niewstydzesierury


Cześć, Hi, Hello!

poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Na samym początku chciałabym Wam opowiedzieć jak zaczęła się moja przygoda z fikaniem na rurce. Więc tak…za górami, za lasami…w Poznaniu…w Divie. Jednak zanim do tego doszło minęło troszkę czasu…

Od dziecka uwielbiałam sport i taniec. Przez kilka dobrych lat uczęszczałam na różnego rodzaju zajęcia oraz warsztaty taneczne, jeździłam na obozy i tak dalej. Było całkiem fajnie, dużo się nauczyłam, poznałam wielu ludzi z pasją. Jednak czegoś mi brakowało…Na końcu każdego treningu wychodziliśmy w małych grupkach i prezentowaliśmy choreografię z danych zajęć. Chociaż nie miałam ,,krzywych nóg” i radziłam sobie nie najgorzej to od zawsze brakowało mi pewności siebie w tym co robię. 

Kiedyś zobaczyłam gdzieś na YouTube filmik jak dziewczyna tańczy na rurze i od tego momentu się zakochałam. To z jaką gracją i pewnością siebie poruszała się zwaliło mnie z nóg! Stwierdziłam, że też bym tak chciała! Bo dlaczego by nie? Połączenie tańca, akrobatyki, rozciągania…no miód malina. 

Więc poszperałam po sieci i…znalazłam moją ukochaną szkołę: Diva Dance Studio. Przed zapisaniem się na pierwsze zajęcia miałam chwile zawahania.

Po pierwsze: bałam się co powiedzą na to moi rodzice, znajomi (chociaż teraz jak o tym myślę była to głupota).
Po drugie: wydawało mi się, że mam za mało siły w tych moich chudych witkach.
Po trzecie: nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać po ludziach, czy zaaklimatyzuję się w nowym otoczeniu. 

Po nieprzespanych nocach, rozpisaniu na kartce plusów, minusów, szans i zagrożeń ruszyłam swoje cztery litery i poszłam na pierwszy trening. Było to w lutym 2015 roku, czyli wcale nie tak dawno temu. Pierwsze zajęcia, stres, zimne poty. Myślę sobie co ja tu robię, gdzie jestem, gdzie to studio. Po 10 minutach błądzenia znalazłam… jest i ono. Niepewnym krokiem przekroczyłam próg, a tam śmiechy, hihy, wszystko różowiutkie, przytulny wystrój, wszyscy przyjaźnie nastawieni, nikt nie gryzie. 

Przebrałam się, weszłam na sale, kontrolne spojrzenie, chwytam za rurkę a tam co okazuje się, że się kręci
Odkrycie roku… 
Chwila ciszy, czas start… szybka rozgrzewka, wymach prawą nóżką, lewą nóżką, hop do góry, lecimy z pierwszym obrotem ,,żabka”. Głęboki wdech… mięśnie spięte i ruszyły. Najpierw prawa strona, później lewa. Zabawa genialna, wiatr we włosach, mnóstwo śmiechu. Nie było momentu w którym któraś z dziewczyn spojrzała się na drugą z wrogością. 

Po zajęciach czułam się jakby ktoś dał mi porządnego kopa w tyłek i napompował endorfinami. Wszystkie moje obawy okazały się bezsensowne. Od tego momentu ciągle mi mało! Dzięki Pole dance poprawiłam swoją pewność siebie, poczułam się piękna i kobieca. Jedyne czego żałuję to, że przejmowałam się opinią innych i panującym powszechnie stereotypem, że rura tylko w klubie gogo. 

Jeśli chodzi o moje trenerki Kaje i Zofije są to najlepsze, najbardziej zwariowane i pozytywne osóbki na świecie. Są wielką motywacją i potrafią dać niezłego powera na zajęciach. Więc jeśli tak jak ja bałaś się, że nie dasz rady. Zamknij oczy, weź głęboki wdech i olej to. Wszystko będzie dobrze, musisz tylko uwierzyć w siebie. Nie patrz na innych, nie przejmuj się głupimi opiniami. Zrób to dla siebie, jak nie teraz to kiedy?


 Zdjęcie z moich pierwszych zajęć. Da się? Jasne, że tak. Siniaki były, ale czy to ważne.
Design i wdrożenie: Fly Nerd